wtorek, 23 marca 2010

Murale (czy tam graffiti) - Poznań know-how

W czerwcu 2009 roku na placu Wolności, na murku tarasu Arkadii (wow! Kto by pomyślał, że to się może nazywać inaczej niż Empik na Ratajczaka) pojawiły się 2 polityczno-ekologicznie zaangażowane murale, które wykonało stowarzyszeni Lepszy Świat.

Jakkolwiek mam dość jednoznacznie negatywny stosunek do działalności tego stowarzyszenia, piję coca-colę i, po ostatniej 6- miesięcznej zimie, nie wierze w ocieplenie klimatu, to te 2 wielkie obrazy zwróciły moją uwagę.

English version:
In June 2009 on the Freedom Square, on a wall of Arkadia terrace (wow, who would think it could have any other name than Empik) two political-ecological murals have been painted by A better world organization.

I am not a big fan of organizations like this one, I drink Coca-Cola, and since last winter I do not believe in climat changes, these two pictures have absorbed my attention.



Pierwszy z obrazów przedstawia wizję świata hurraekologicznego, jest pięknie zielono z jakimiś ptaszkami i wiatrakami.
Wg twórców taki świat można osiągnąć chroniąc tkankę miejską, przed ostrymi zębami deweloperów i ich nienasyconymi apetytami. Fajnie, tylko gdzie ludzie będą mieszkać?
The first one is showing a hurraecological world, it's beatiful green with some birds and windmills.
In authors opinion the effect could be achieved if we protect cities against all developers and their appetites. Nice, but where would we live?






Drugi z obrazów serwuje nam przerażającą wizję industrialnego Poznania, gdzie fabryki zadymiają wszystko, a paskudni deweloperzy wybudowali straszne nowe osiedla z parkingami, basenami i innymi okropnościami :)
The second one shows us a frightening vision of industrial Poznań, where there is only a smoke from factories, and all the ugly developers have built nasty housing estates with lots of parking lots, swimming pools and many other awful things :)



Myślę, że najlepiej byłoby gdy nie popadano w skrajności, oczywistym jest, że należy dbać o przyrodę, a już szczególnie w mieście, gdzie na każdą roślinkę czeka wiele zagrożeń (cały Park Sołacki drży ze strachu :)))), ale nie można zakłócić czy uniemożliwić naturalnego rozwoju miasta przez dyktaturę ekologów - vide afera z Doliną Rospudy.
In my opinion it is best not to exaggerate. It's clear we have to take care of our environment, especially in the city, where every little plant is endangered (now the Sołacki Park is soo frightened, I suppose :))))) but we are not able to stop a natural progress of the city because of a tree hugger's dictatorship - vide Rospudagate :)

2 komentarze:

  1. Pewnie że taras Arkadii. Przecież tam zawsze najlepiej smakowało piwko! Kiedyś wizytówka Poznania dla spragnionych turystów.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawe graffiti ale można byc pomiędzy , ułatwiac sobie zycie nie zatruwając srodowiska ;)

    OdpowiedzUsuń