wtorek, 27 października 2015

Poznańskie Tysiąclatki - jak się trzymają?

"Tysiąc szkół na Tysiąclecie Państwa Polskiego!" - to hasło padło z ust pierwszego sekretarza KC PZPR Władysława Gomułki - czyli Towarzysza Wiesława. Słowa te padły w roku 1958 w czasie XII Plenum Partii, ruszyła wtedy jedna z największa w historii Polski kampanii budowlanych. 

Gimnazjum im. Laureatów Nagrody Nobla przy ul. Drzymały.
 Ta wielka akcja nie ominęła Poznania. Jednak pierwsza w Polsce szkoła, będąca pomnikiem Tysiąclecia Państwa Polskiego powstała, z przyczyn politycznych, przy ogromnym wsparciu wpływowego wojewody śląskiego Jerzego Ziętka w Czeladzi, położonej w Zagłębiu Dąbrowskim. 
 Z kolei tysięczna szkoła została wybudowana w 1965 roku w Warszawie, była to Szkoła Podstawowa im. Kołłątaja. A wszystkich "tysiąclatek" powstało łącznie 1417.
Akcja budowy szkół miała dwa aspekty - propagandowy, miała przyćmić religijne uroczystości organizowane przez Kościół katolicki. Drugim aspektem było znaczenie praktyczne akcji. Warunki ogromnej większości polskich szkół w okresie powojennym były fatalne. Na jedną salę lekcyjną przypadało ponad 70 uczniów. Budowa "tysiąclatki" stanowiła powiew nowoczesności nie tylko dla dzieci szkolnych, ale często dla całego niewielkiego miasta. 

Na budowę szkół zebrano ponad 8 miliardów ówczesnych złotych. Często nie były to składki do końca dobrowolne. Całe zakłady pracy podejmowały bowiem zbiorowe uchwały w których ustanawiano "dobrowolne" potrącenia z pensji na rzecz budowy szkoły. Polonia wpłaciła na budowę szkół ok. 200 tysięcy dolarów - należy mieć na uwadze różnicę w wartości dolara w latach 60. i dzisiaj, wówczas była to znaczna kwota. 


  Szkoły powstawały z gotowych projektów i prefabrykowanych elementów. Często nie były dziełami sztuki, ale większość z nich trzymała dobry funkcjonalistyczny poziom. Często większym problemem jest ogólnopolska "pasteloza", która spotkała ogromną większość tych szkół w czasie niedawnych termomodernizacji. 
Dlaczego szkoły powstały tak szybko i w tak dużej ilości? Spore znaczenie miała rola, którą miały spełnić w razie wybuchu kolejnego światowego konfliktu, który w latach 50. i 60. wydawał się być nieuchronny.
Szkoły były tak projektowane, by w razie konfliktuj zbrojnego mogły zostać łatwo przekształcone w szpitale polowe. W wielu z nich zostały też umiejscowione schrony przeciwatomowe dla miejscowych władz. 


Jako "tysiąclatka" zostało wybudowane również IV Liceum Ogólnokształcące w Poznaniu. Szkoła ta było pierwszym w Poznaniu nowym liceum wybudowanym po II Wojnie Światowej.


 IV Liceum Ogólnokształcące im. Komisji Edukacji Narodowej




Rozumiejąc propagandowe znaczenie budowy "tysiąclatek", ich powtarzalną i często niezbyt interesującą architekturę, jak również słabą jakość wykonania, to należy przyznać, że szkoły te odmieniły polskie szkolnictwo.

Szkoła Podstawowa przy ul. Chociszewskiego 

 Po raz pierwszy w historii Polski nauka zaczęła być powszechnie prowadzona w wygodnych, nowoczesnych, jasnych salach lekcyjnych, w budynkach zaprojektowanie specjalnie dla tych celów. 


czwartek, 6 sierpnia 2015

Modernistyczna Kancelaria - przed remontem

Część z czytelników Modernistycznego Poznania, która uczestniczyła w Modernistycznych Spacerach, wie, że jestem adwokatem. 
Obecnie otwieram własną kancelarię adwokacką i w tym właśnie celu kupiłem mieszkanie, które ma stać się siedzibą mojej kancelarii. Zobaczcie jak wygląda przed remontem - w kolejnych postach przedstawię przebieg prac oraz efekt końcowy.

Zapraszam Was wszystkich na stronę internetową mojej kancelarii - www.stachowiak-koscielska.pl

Kancelaria znajduje się na ul. Kramarskiej 3/1 w Poznaniu - niedaleko Starego Rynku.

Mieści się na parterze i ze wszystkich stron otoczona jest sklepami oraz punktami usługowymi. Mam wrażenie, że był to ostatni lokal mieszkalny na parterze tej ulicy.


Kamienica, w której znajduje się kancelaria, została odbudowana w roku 1957. 
Być może ktoś z Was ma zdjęcia, albo jakiekolwiek inne materiały, które pokazują, jak wyglądała zabudowa tego miejsca przez zniszczeniem w czasie II WŚ? Chętnie je przyjmę i opublikuję na blogu.

Kancelaria składa się z 2 pokoi, korytarza, łazienki i kuchni, która zostanie przerobiona na poczekalnię dla klientów.

 
Publikowane tu zdjęcia przedstawiają stan Kancelarii przed remontem, który aktualnie jest na półmetku. 
Ściany pomalowane były na obowiązkowe w Polsce pastelowe kolorki - zielony, żółty i pomarańczowy. Zgodnie z moim planem wszystkie ściany zostaną przemalowane na biało.

Sporym problemem tego mieszkania okazała się wysokość drzwi. Były one bardzo niskie - miały niecałe 190 cm wysokości. Dlaczego? Otóż w latach 50. postanowiono obniżyć nieco wysokość całego mieszkania. Podwieszanie sufitów nie było wówczas popularne, więc zamiast obniżenia sufitu podniesiono podłogę i to o ok. 30 cm. Niestety, otwory drzwiowe zostały na tej samej wysokości i stąd właśnie wzięły się te drzwi, idealne dla krasnoludków.
 


Pierwszy z gabinetów. Jego okno wychodzi na ul. Kramarską. Gabinet ten będzie należał do mojej wspólniczki mec. Marty Kościelskiej.
Po zdjęciu brzydkich paneli okazało się, że znajduje się pod nimi prawdziwy dębowy parkiet. Parkiet ułożony jest w jodełkę i na szczęście jest w całkiem dobrym stanie. Dzięki temu, oczywiście po porządnej renowacji, parkiet zostanie zachowany. 


Z okna gabinetu mec. Marty Kościelskiej dostrzec można wieżę poznańskiego Ratusza.

Drugim gabinetem jest pokój z oknem wychodzącym na podwórze kamienic przy ul. Kramarskiej 3 oraz 5, a także ul. Wronieckiej 2/3.

Pistacjowy kolor ścian, plastikowe panele i wzorzysty dywanik - tyle piękna na jednym zdjęciu.

W czasie remontu przeprowadzonego około 10 lat temu do wysokości 3,15 m obniżono sufit, który został przykryty deskami.
Obniżony sufit ocaleje, ale zostanie przemalowany na biało.

Niewielka kuchnia w toku remontu zostanie przekształcona na niewielką poczekalnię z ekspresem do kawy, fotelami i stolikiem na czasopisma.


Po zdjęciu paneli w kuchni, okazało się, że tutaj nie zachował się parkiet. Udało mi się jednak znaleźć podobny parkiet i podłoga zostanie odrestaurowana w poprzednim kształcie.


Zanim Kancelaria będzie wyglądała dobrze, musi minąć jeszcze trochę czasu. Mam zamiar poprawić stan elewacji zewnętrznej, ale oczywiście dopiero po zakończeniu remontu we wnętrzach.



Już wkrótce zapraszam na kolejny post z mojego remontowego cyklu, tym razem mniej więcej z połowy prac. 

poniedziałek, 15 czerwca 2015

Murawa Office Park - czyli poznański neomodernizm

Zespoły biurowców, pomimo, że z zasady powinny być nudne i budowane tylko dla pieniędzy, to czasem stają się prawdziwymi ikonami miasta.
Najlepszym tego przykładem jest Rockefeller Center w Nowym Jorku, który nie tylko jest największym centrum biurowym na świecie, to jeszcze stał się symbolem Nowego Jorku.

Murawa Office Park przy ul. Murawa na poznańskich Winogradach wpisuje się trend projektowania w stylu neomodernistycznym.

Neomodernizm jest jednym z najnowszych stylów architektonicznych. Jego początki datować można na lata 80. XX wieku. A rozkwit na przełom XX i XXI wieku, kiedy to część architektów zaczęła szukać powrotu do modernistycznych ideałów prostoty i czystej formy w architekturze.
Neomodernizm powstał w kontrze do eklektyzmu w architekturze, powrotowi do stylów historycznych i schlebiania najniższym gustom inwestorów, czego wysyp obserwujemy w Polsce od lat 90. XX w., aż po dzień dzisiejszy.
Murawa Office Park to zespół 5 trzykondygnacyjnych budynków. Budynki połączone są ze sobą przeszklonymi łącznikami.

Kompleks został zaprojektowany przez Wojciecha Garbianowskiego - poznaniaka z pochodzenia, zamieszkałego od wielu lat w Niemczech. Architekt ten zaprojektował także modernizację Okrąglaka.

Murawa Office Park zostało uhonorowane w 2012 r. nagrodą Jana Babtysty Quadro za rok 2011 r.

sobota, 4 kwietnia 2015

Modernistyczny Greenpoint - polska dzielnica w Nowym Jorku

Greenpoint to dzielnica położona na nowojorskim Brooklinie.

 

Często bywa nazywana Little Poland, gdyż polskie pochodzenie deklaruje ponad 40% jej mieszkańców (reszta nie deklaruje, bo nie mówi po angielsku i nie rozumie pytania ankietera :)


Myślę, że w Polsce już nie ma biura podróży, które reklamowałoby swoje usługi w taki sposób.
 Piekarnia Rzeszowska, jedna z bardziej znanych polskich firm na Greenpoincie. Centralna lokalizacji i niepozostawiająca wątpliwości nazwa powoduje, że z całą pewnością każda osoba odwiedzająca Greenpoint zrobi jej zdjęcie.
 Rzymskokatolicki Kościół Św. Antoniego z Padwy.


Jaki jest Greenpoint? Trudno go jednoznacznie zakwalifikować. Z jednej strony jest to miejsce położone kilkanaście minut metrem od najbardziej prestiżowych lokalizacji Manhattanu. Z drugiej jednak strony przypomina prowincjonalne polskie miasteczko na początku lat 90. Sporo w nim emigranckiej tymczasowości i poczucia, że ludzie są tam tylko na chwilę. Zdarzyło mi się jednak,  zupełnie przypadkiem, spotkać po ponad 3 latach w McDonaldzie, tą samą grupę polsko-rosyjskich emerytek, rozmawiających ze sobą niesamowitym połączeniem języka polskiego, angielskiego i rosyjskiego.


Nie wiadomo jak długo Greenpoint zachowa jeszcze swój unikalny polsko-amerykański charakter. Ze względu na swoje położenie i stosunkowo niskie ceny mieszkań, staje się bowiem nową mekką nowojorskich artystów i hipsterów, którzy masowo przenoszą się tam z SoHo, Greenwich Village czy Chelsea, które stały się zbyt drogie i zbyt mainstreamowe.


Na Greenpoincie dzieje się akcja znanego filmu z lat 90. "Szczęśliwego Nowego Jorku".


Na stacji metra spotkać można sympatyczne szczurki. Nie jednak specyfika Greenpointu, zobaczyć je można równie dobrze na Brooklinie, jak i w Downtown.