"Tysiąc szkół na Tysiąclecie Państwa Polskiego!" - to hasło padło z ust pierwszego sekretarza KC PZPR Władysława Gomułki - czyli Towarzysza Wiesława. Słowa te padły w roku 1958 w czasie XII Plenum Partii, ruszyła wtedy jedna z największa w historii Polski kampanii budowlanych.
Gimnazjum im. Laureatów Nagrody Nobla przy ul. Drzymały.
Ta wielka akcja nie ominęła Poznania. Jednak pierwsza w Polsce szkoła, będąca pomnikiem Tysiąclecia Państwa Polskiego powstała, z przyczyn politycznych, przy ogromnym wsparciu wpływowego wojewody śląskiego Jerzego Ziętka w Czeladzi, położonej w Zagłębiu Dąbrowskim.
Z kolei tysięczna szkoła została wybudowana w 1965 roku w Warszawie, była to Szkoła Podstawowa im. Kołłątaja. A wszystkich "tysiąclatek" powstało łącznie 1417.
Akcja budowy szkół miała dwa aspekty - propagandowy, miała przyćmić religijne uroczystości organizowane przez Kościół katolicki. Drugim aspektem było znaczenie praktyczne akcji. Warunki ogromnej większości polskich szkół w okresie powojennym były fatalne. Na jedną salę lekcyjną przypadało ponad 70 uczniów. Budowa "tysiąclatki" stanowiła powiew nowoczesności nie tylko dla dzieci szkolnych, ale często dla całego niewielkiego miasta.
Na budowę szkół zebrano ponad 8 miliardów ówczesnych złotych. Często nie były to składki do końca dobrowolne. Całe zakłady pracy podejmowały bowiem zbiorowe uchwały w których ustanawiano "dobrowolne" potrącenia z pensji na rzecz budowy szkoły. Polonia wpłaciła na budowę szkół ok. 200 tysięcy dolarów - należy mieć na uwadze różnicę w wartości dolara w latach 60. i dzisiaj, wówczas była to znaczna kwota.
Szkoły powstawały z gotowych projektów i prefabrykowanych elementów. Często nie były dziełami sztuki, ale większość z nich trzymała dobry funkcjonalistyczny poziom. Często większym problemem jest ogólnopolska "pasteloza", która spotkała ogromną większość tych szkół w czasie niedawnych termomodernizacji.
Dlaczego szkoły powstały tak szybko i w tak dużej ilości? Spore znaczenie miała rola, którą miały spełnić w razie wybuchu kolejnego światowego konfliktu, który w latach 50. i 60. wydawał się być nieuchronny.
Szkoły były tak projektowane, by w razie konfliktuj zbrojnego mogły zostać łatwo przekształcone w szpitale polowe. W wielu z nich zostały też umiejscowione schrony przeciwatomowe dla miejscowych władz.
Jako "tysiąclatka" zostało wybudowane również IV Liceum Ogólnokształcące w Poznaniu. Szkoła ta było pierwszym w Poznaniu nowym liceum wybudowanym po II Wojnie Światowej.
IV Liceum Ogólnokształcące im. Komisji Edukacji Narodowej
Rozumiejąc propagandowe znaczenie budowy "tysiąclatek", ich powtarzalną i często niezbyt interesującą architekturę, jak również słabą jakość wykonania, to należy przyznać, że szkoły te odmieniły polskie szkolnictwo.
Szkoła Podstawowa przy ul. Chociszewskiego
Po raz pierwszy w historii Polski nauka zaczęła być powszechnie prowadzona w wygodnych, nowoczesnych, jasnych salach lekcyjnych, w budynkach zaprojektowanie specjalnie dla tych celów.
Trzeba przyznać, że nie jest z nimi źle :) trzymają się jakoś:P
OdpowiedzUsuńCzy stosowano projekty typowe, które powielano masowo, czy szkoły te miały zindywilizuowany charakter architektoniczny?
OdpowiedzUsuńTo zależy. Jako że były to proste, uniwersalne projekty czasami stosowano je w kilku miejscach. Wszystko zależało też od inwestora etc. Przykładem masówki są np. szkoły przy Strzeleckiej i Małoszyńskiej w Poznaniu. Są dokładnie takie same. Choć ta druga obecnie została rozbudowana i zmieniła nieco swój wygląd. W bibliotece na Wronieckiej widziałem swego czasu album o tysiąclatkach. Zainteresowanym polecam tam poszukać :-)
UsuńHej! Bardzo ciekawy blog!
OdpowiedzUsuńFajnie wiedzieć, że takie istnieją :)
Będę zaglądać z przyjemnością i dokształcać się zgłębiając trochę historii mojego miasta :)
Pozdrawiam
Rewelacja!
OdpowiedzUsuńJak narazie się trzymają, ale powiedzmy sobie szczerze, że przydałby się remont ;)
OdpowiedzUsuńO dziwo jeszcze się trzymają :V
OdpowiedzUsuńFantastyczny artykuł! Dobrze wiedzieć, że są jeszcze ludzie, którzy są tak zainteresowani historią własnego miasta :)
OdpowiedzUsuńŚwietny artykuł, fajnie się to czyta :)
OdpowiedzUsuńTak się zastanawiam, czemu te wszystkie szkoły muszą wyglądać tak smętnie. Nie ma się co dziwić, że mało komu chce się do nich chodzić.
OdpowiedzUsuńChodziłem do tysiąclatki i tak szczerze to mam dobre wspomnienia z tą szkołą i nawet wystrój nie był taki znowu tragiczny
OdpowiedzUsuńJestem pod wrażeniem. Bardzo ciekawie napisane.
OdpowiedzUsuńFaktycznie samych szkół w Poznaniu jest trochę ale mojej niestety już nie ma. Na tą chwilę poszukuję fajnej szkoły, gdzie moje maluchy mogą rozpocząć kursy dodatkowego języka angielskiego. Po przejrzeniu https://earlystage.pl/pl/szkola/poznan już chyba dokładnie wiem na co mogę się zdecydować.
OdpowiedzUsuń